Edukacja klienta...
Pomysł na ten temat naszedł mi zaraz po moim wystąpieniu na KULu w ramach Lubelskich Dni Informatyki. Mówiłem, jak trudno się nie domyśleć, o pozycjonowaniu stron. Mój temat cieszył się nawet dużym zainteresowaniem. Uwagę przykuła jedna osoba, która podeszła do mnie i zapytała:
Czy mogę już zrezygnować z usług tej firmy pozycjonującej?
Byłem trochę zmieszany, bo nie wiedziałem o co chodzi. Potem na spokojnie mi ta osoba powiedziała, że jakiś czas temu podpisała umowę o pozycjonowanie z pewną firmą (która trzyma się dość wysoko na hasło „pozycjonowanie stron”) na kilka haseł, minął krótki czas, a wyników jak nie było tak nie ma. Oczywiście osoba ta nie była w żaden sposób stratna, bo płaci za wynik. Tyle tytułem wstępu.
Więc powiedzcie mi, jak to jest w tych większych firmach. Edukuje się klienta na temat tego:
- jak działa Google,
- że pozycjonowanie w zależności od haseł może trwać bardzo długo,
- że pozycja zależy też od konkurencji,
- i że ilość wyników jaką zwraca Google po wpisaniu frazy w żaden sposób nie jest wyznacznikiem konkurencyjności.
Wiem, że ta jedna osoba to jeszcze nie powód do zaniepokojenia, ale też dostaję maile, że „firma XXX pozycjonuje mnie już jakiś czas na X fraz przez okres X dni/tygodni/miesięcy i zastanawiam się czy nie zerwać z nimi umowy – co robić?”.
Mogę zrozumieć, że klient jest niecierpliwy i chce bardzo szybko być wysoko w rankingu, ale pytanie brzmi: czy mówisz klientowi, że to hasło jest trudne i może trwać to tyle, te są łatwe i problemów być nie powinno.
Wiem, że są firmy, które dobierają łatwe frazy (które niekoniecznie będą się przekładały klientowi na zysk) i przy wyborze wszystkich jedno ciężkie jest w bardzo atrakcyjnej cenie. W praktyce to wygląda tak, że te łatwiejsze są bardzo szybko wprowadzane do rankingu a to cięższe na którym zależy klientowi jest ignorowane.
Nie raz miałem sytuacje, gdzie był spadek o kilka pozycji (przez co przestali klienci dzwonić) i zaraz był telefon od klienta (nawet co 2 godziny) z pytaniem, kiedy wróci na swoją pozycję.
Wychodzę z założenia, że dobrze obsłużony i wyedukowany klient może czasem napędzić nam nowych klientów z polecenia. A taki jak opisałem w tym wpisie to nie dość, że robi czarny PR, to jeszcze pójdzie do konkurencji i powie co, jak i za ile.
Komentarze 21
Niedorobionych klientów, którzy w zasadzie sami nie wiedzą, co zamawiają, widzę regularnie, choć w innej branży, znacznie prostszej do zrozumienia. Więc co się dziwić tutaj, skoro większość ludzi nie odróżnia skasowania skrótu z pulpitu od odinstalowania aplikacji, to jak im tłumaczyć zawiłości pozycjonowania (których nieraz i sami pozycjonerzy nie rozumieją, nieprawdaż? ;)). To jak tłumaczyć gościowi z ulicy fizykę kwantową, albo gorzej.
Jakich niedorobionych? Chciałbyś aby pani w banku powiedziała, że nie damy Tobie kredytu (pożyczki) bo jesteś głupi lub w szkole masz jakiś problem z przedmiotem (grozi powtórka) i słyszysz to samo?
O to właśnie chodzi, aby mieć cierpliwość do klienta i umieć mu te wszystkie rzeczy w łatwy sposób wyjaśnić.
A można tak całkiem polegac na wytłumaczeniu pani z banku? Oj, ja bym nie polegał.
Ale w sumie nie tyle miałem na myśli niewiedzę, co nieumiejętność logicznego myślenia i wnioskowania, która dotyka również ludzi wyedukowanych i z pozoru inteligentnych. Bo jeśli człowiek na kierowniczym stanowisku nie rozumie, że pewne rzeczy wymagają procesu produkcyjnegoi się ich nie zrobi na "za pięć minut", to trudno takiemu tłumaczyć zawiłości działania wyszukiwarek, a w każdym razie powątpiewam w sukces.
Można się co najwyżej ograniczyć do kilku sloganów i uproszczeń, które właśnie â w połączeniu z pewną dozą marketingowego bełkotu, bo bez niego nie dostałoby się zamówienia â jak sądze zaserwowano klientowi z twojej anegdoty.
Owszem, inteligentnemu klientowi da się wytłumaczyć, ale uważam, że inteligentny klient postara się choćby minimalnie liznąć informacji na własną rękę, żeby móc ocenić Twoją â oferenta â rzetelność.
Nikaj też nie napisałem, żeby takiego klienta odprawić (choć w niektórych przypadkach⌠ja kilku osobom nie dam się już nająć ;)), ale trzeba sobie zdawać sprawę, że to kłopotliwy klient. Powiedzmy: specjalnej troski. Można do niego podejść uczciwie, albo wydoić, a wcale nie jest powiedziane, że uczciwe podejście bardziej doceniâŚ
Z innej beczki, przyjechałem na Twój wykład na 16.45 i okazało się że wykładu nie ma :-/
@Pikuś: wiem, było przesunięcie. Jeden wykład wypadł, przez co mój odbył się wcześniej. Wszystkie uwagi i zażalenia trzeba kierować do organizatorów.
wyedukowany klient to trochę paradoks.. jakby był wyedukowany to by sobie sam poradził, a nie musiał nikogo zatrudniać :)
Niekoniecznie, może się orientować w zagadnieniu, ale nie mieć czasu na zabawy (nie posiadać odpowiedniego zaplecza, etc) i woleć zlecić robotę na zewnątrz.
Edukacja klienta nie jest potrzebna w zakresie wykonywanej usługi. Ale z pewnością istotne jest informowanie o czasach, skutkach czy ewentualnych przygodach z Google. I nie chodzi tutaj o bycie jakoś szczególnie lojalnym, ale o własną wygodę.
Dla przykładu ja edukuję jednego większego klienta poprzez urządzanie dla niego krótkich szkoleń ("szkoleń" bo firma raczej sporawa i ma kilka działów marketingowych) z optymalizacji i różnych zagadnień dotyczących pozycjonowania. Po co? Ĺťeby część prostych rzeczy jak formułowanie tytułów nagłówków, nasycanie tekstu frazami, tworzenie linków i zachowanie przejrzystej struktury strony mogli robić sami na etapie tworzenia takich stron. Mi to ułatwia wtedy właściwe pozycjonowanie ich stron. I ja jestem zadowolony i oni również, bo efekty są zauważalne szybciej.
sorry, czy ktoś wie, gdzie mogę kupić pringelsy?
Ja właśnie mam od jakiegoś czasu mojego pierwszego klienta i o dziwo gość jest obeznany w tematyce SEO na poziomie zbliżonym do mojego ale jak się okazuje nie chce się w to bawić bo dla niego są ważniejsze rzeczy w biznesie niż bawienie się z algorytmem google bo jak to uznał za 8 godzin swojej pracy zarobi na miesięczne pozycjonowanie ,a tak musiałby na to poświęcić ok 60h... takich klientów jaki mi się trafił chciałbym mieć zawsze :)
A na marginesie dzięki temu blogowi wiele się dowiedziałem na temat SEO i wiedza ta mi się przyda w przyszłej karierze pozycjonera.
Witam jestem przedsiębiorcą, interesuje mnie wypozycjonowanie w wyszukiwarkach głównie w google oczywiście jednak nigdzie nie byłem w stanie się dowiedzieć na jakiej zasadzie działa algorytm google i co należy zrobić aby osiągnąć pożądaną pozycję w tejże wyszukiwarce, interesowała by mnie faza "ekogroszek" i mam pytanie czy na taką fazę dałoby się samemu wypozycjonować za darmo czy musiałbym zainwestować w pozycjonowanie tej fazy?... obecnie nie stać mnie na to i tylko pytam czysto teoretycznie ponieważ wcześniej czy później będę musiał się zając pozycjonowaniem mojej strony, ale to dopiero po dokładnemu przestudiowaniu wskazówek na blogu ;)
@Irek: Myślę, że samemu dałoby radę. Musisz tylko wiedzieć co i jak ;)
... no tak, ale nawet jak fraza jest trudna to kilka miesięcy jest lekką przesadą i klient ma podstawy do obaw.
To, że na wyniki pozycjonowania jakiejś frazy (nawet tzw. trudnej) każą czekać np 6 miesięcy jest wg mnie wystarczającym sygnałem do zmiany dostawcy usług SEO.
Ciekawsze jest przekonanie klienta że to co robią dla niego jego wspaniali pozycjonerzy nie ma ujęcia w jakikolwiek sposób, jeśli nie stosują jakiejkolwiek zmiany w jego kodzie źródłowym. Daje mu to naprawdę wiele do myślenia. Jednak jak można pozycjonować cokolwiek bez zmian Tagów w stronie. Możliwe że za pomocą linków hm ale na ile to czasu jest skuteczne?
Do fraz przechodzę poźniej
Witam
kwestia SEO jest dosyc jednoznaczna. Tak jak i Pan, uwazam ze nalezy traktowac klienta jak partnera w biznesie- szczerze i jasno od samego poczatku.
To jest zasadniczy skladnik wzorstu znaczenia firmy na arenie danego sektora. W dobie mediow spolecznych, informacje o konkretnych frmach roznosza sie bardzo szybko.
Ja apropaguje otwartosc i rozmowe na temat mozliwego czasu na wypozycjonowanie strony, to rowniez pokazuje poziom wiedzi i doswiadczenia danego eksperta.
pozdrawiam serdecznie
jacek
No faktycznie ciezka sprawa jest z takimi klientami, dlatego warto zawsze na poczatku porozmawiac i wytlumaczyc jak wyglada sprawa i co jest warte zachodu, a co nie tak bardzo i jak wiele moze zyskac na jednej czy drugiej opcji i ile moze to wszystko trwac.
Wiadomo nie jest latwo z gory przewidziec ile bedzie sie pozycjonowac na dane frazy ale mozna ustalic z klientem jakies widelki czasowe w ktorych powinien zauwazyc poprawe pozycji strony. : )
Wiele tych wielkich "ekspertów" z firmy pozycjonuje automatami i sami nie wiedzą jaką pozycję mogą uzyskać. Spotkałem się 2 razy z firmami które używały oprogramowania Adder. Zapłaciłem za pozycjonowanie 500zł (sam program jest znacznie tańszy). Od tego czasu nie korzystam z usług firm pozycjonerski bo sam już posiadam Addera i uważam że to świetne narzędzie.
Zrobiłem , ten sam błąd co seowiec również płaciłem horrendalne jak się potem okazało sumy za pozycjonowanie , ale w końcu powiedziałem dość! Sam zainteresowałem się bliżej tematem , postawiłem również na Addera i teraz mam zaoszczędzonych troche złotówek na przyjemne sprawy;)
@Martino: Adder to nie jest najlepszy soft na pozycjonowanie :)
Adder raczej pod Black Seo już podchodzi... może jakieś linkowanie zapleczówki będzie ok, ale to i tak ryzyko...