Jak Heineken linkował do mojego serwisu z FB i co z tego wynikło
Jakiś czas temu pisałem na profilu FB, że Heineken pyta się czy może podinkować do jednego z moich serwisów, bo prowadzą jakieś kampanie na swoim fanpagu. Czyli lans i szał ciał. Oczywiście, że się zgodziłem i z niecierpliwością czekałem na efekty.
Z maila od osoby odpowiedzialnej za kampanie dowiedziałem się, że celem posta z linkiem do mojego serwisu to wygenerowanie około 150 tys. wyświetleń wpisu. Nie znam się na kampaniach na Facebooku, ale to chyba dużo. Pomyślałem sobie, że jak kliknie w linka ten statystyczny 1% to i tak będzie nieźle.
Wpis się pojawił :)
Jak widać: obrazek + tekst i link do mnie. Dało to do dnia dzisiejszego 648 lajków, 7 komentarzy i 4 ponownych udostępnień. I pamiętajcie, że miało to mieć około 150 tys. wyświetleń.
Jak to się przełożyło na ruch u mnie?
W wielkim skrócie mogę Wam powiedzieć, że moje założenia były zbyt optymistyczne :). Serwis generuje ruch na poziomie 40 uu dziennie. Po kampani Heinekenowej na FB ruch zwiększył się, UWAGA, DWA razy. Zainteresowanie trwało dwa dni, potem wszystko wróciło do normy. Poniżej sceen.
Dodatkowe statystyki wejść z FB:
Â
- współczynnik odrzuceń na poziomie 34%.
- Średni czas na stronie: 49 sekund.
- Średnio użytkownik z FB przejrzał 2,48 strony.
Â
Komentarze 16
Byłem jedną z osób która kliknela, ale nie z fb tylko g+ :-)
Potwierdzam :) Miałem kilka dni temu identyczną sytuację, gdzie pewna firma linkowała na FB do jednego z moich artykułów.
Jednorazowo, faktycznie szału nie ma - ale pomyśl jeśli taka akcja jest co kilka dni ?
Dlatego ostatnio taki krzywy uśmiech wywołał u mnie tekst p.klienta "nie ma sensu inwestować w pozycjonowanie, potęgą reklamową jest FB, to z niego będę miał wejścia".
Piotrek dzięki za podzielenie się informacjami, choć są bardzo mało optymistyczne.
A, że się tak zapytam. Jaki biznes miał Heniek z linkowania do Twojej strony? ;-)
Wszystko zależy od tak wielu czynników, że taki przypadek kompletnie o niczym nie świadczy. No i pierwsze zasadnicze pytanie zapytaj ile faktycznie wpis miał wyświetleń.
Jak jest wartościowa strona to i reklama staje się bardziej wartościowa :)
w sumie to trochę dziwne, że ruch był taki mały patrząc, że mamy tu do czynienia z marką globalną. mnie czasami zastanawia osobiście czy na te linki zostawione na fejsbooku ktoś w ogóle klika, a jak tak to od czego to zależy.
Ogólnie mam wrażenie, że te kampanie fejsbukowe to o kant d... roztrzasć..
Ludzie upatrują w FB źródło dobrobytu wszelakiego. Jak dla mnie to nie od dziś wiadomo, że promocja w portalach społecznościowych marnie przekłada się na wyniki firmy. Także działanie na FB podobne do opisanych przez Ciebie zdają się być zdecydowanie przereklamowane. Miałem podobną przygodę z FB, ale w moim przypadku współpraca prowadzona była z firmą znacznie mniejszą od Heinekena. Co za tym idzie - efekty (jeśli w ogóle można powiedzieć, że jakieś były) okazały się znikome. Niemniej jednak, jeśli w perspektywie jest możliwość długotrwałej, regularnej współpracy, to może się to przełożyć na spory wzrost zainteresowania blogiem/stroną. Wydaje mi się, że stała współpraca tego typu jest w pełni uzasadniona, zaś jednorazowe epizody przechodzą bez echa.
Wyniki uzyskane przez Autora i tak są niezłe w porównaniu z tym, co osiągnęła firma, której stronę monitoruję. Cztery lata temu ktoś utworzył dwa profile na FB, wrzucił opis, trochę zdjęć, link do strony głównej i na tym koniec. Wejść z FB nie ma.
Na stronie klienta też nie dzieje się wiele, tekstu jest mało, zdjęcia prawie takie same jak w profilach FB. W dodatku klient nie zna haseł do tych profili i kombinuje, żeby tworzyć nowe. Jest sens pozycjonować takie słabe produkty?
Zawsze to jakiś prestiż :D
I to nie taki mały ten prestiż, szkoda że efekty nie większe ;)
Podpisuję się obiema rękami pod tym, co między wierszami zostało opisane na blogu i jawnie - w komentarzach. Ludzie się strasznie napalają na te prognozowane wyniki ze społecznościówek, ale prawda jest taka, że FB to taki pożeracz czasu nie wymagający od usera myślenia. Coś tam kliknie, coś zalajkuje, popatrzy, ale już 500 znaków opisu to trochę za dużo...
Do czego może się FB przydać?
1. Wizerunek - no bo jak to tak, że strona nie ma swojego fanpejdża?
2. Jak się wprowadzi stronę do top 1, to potem społecznościami można wypchnąć konkurencję z top 2-10 żeby odcinać wszystkie kupony z wyszukiwarki.
Niby ktoś gdzieś tam coś słyszał, że kolega kolegi ciotki babci sprzedaje na fejsie i dobrze mu idzie. Yeti w sumie też widziano.
Po tytule spodziewałem się lepszych efektów.
No ale zawsze gratisowe lajki :)